W meczu 24 kolejki T-Mobile Ekstraklasy „Zielono-Czarni” przegrali w Białymstoku z miejscową „Jagą” 2-1. Honorową bramkę dla Górnika zdobył po pięknej akcji indywidualnej Grzegorz Bonin.
Mecz zaczął się od „rewelacji” pogodowych, a konkretnie wiatru, który uszkodził bramkę, przez którą wchodzą piłkarze na murawę. Pierwsza groźna, niezwiązana z aurą, a związana z grą, sytuacja miała miejsce po nieco ponad dziesięciu minutach spotkania, kiedy to Filip Modelski dobiegł z piłką do linii końcowej i próbował dograć do grającego w tym meczu w masce ochronnej na twarzy Piątkowskiego. Podanie na raty wyłapał jednak Sergiusz Prusak.
Odpowiedź gości była znacznie lepsza. Cernych uderzył sprzed pola karnego i piłka minimalnie przeszła obok dalszego słupka bramki strzeżonej przez Drągowskiego. Chwilę później ten sam gracz pięknie uderzył z woleja, ale jego strzał „zatrzymała” poprzeczka. Identycznie zakończyło się późniejsze atomowe uderzenie Mraza z ponad trzydziestu metrów. Pierwsze 30 minut upłynęło pod znakiem zdecydowanej przewagi gości.
Jedyna godna odnotowania akcja „Jagi” skończyła się dwukrotnym zablokowaniem strzału Piątkowskiego. W odpowiedzi gospodarzy postraszył uderzeniem z dystansu Tomasz Nowak, ale jego próbę wybronił Drągowski. Młody bramkarz „Jagi” był również bohaterem kolejnej akcji, kiedy to obronił z bliska strzał Cernycha. Michał Probierz widząc, co się dzieje, już w 35. minucie zdjął Tuszyńskiego, a w jego miejsce wprowadził Dzalamidze. Miało to z pewnością ożywić beznadziejną w tym spotkaniu drugą linię białostoczan. Po chwili „Jaga” miała dobrą okazję do zdobycia bramki. Po faulu na idącym z kontrą Mackiewiczu sędzia podyktował rzut wolny tuż przez polem karnym, ale Gajos uderzył wprost w miejsce, w którym stał Prusak.
Tuż przed przerwą znowu błysnął Nowak, ale i tym razem Drągowski okazał się lepszy i pewnie sparował strzał po ziemi pomocnika gości. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem, kibicom przypomniał się Mateusz Piątkowski. Tuż przed ostatnim w tej części spotkania gwizdkiem sędziego uderzył z ponad trzydziestu metrów tuż pod poprzeczkę i zapewnił swój zespół na prowadzenie.
Po wznowieniu gry nie minęły nawet 4 minuty, a było 1:1. W pozornie niegroźnej sytuacji Grzegorz Bonin jednym zwodem położył dwóch obrońców i pewnym uderzeniem na dalszy słupek pokonał Bartłomieja Drągowskiego.
Chwilę później strzał Cernycha Tarasovs wybił na rzut rożny. Po chwili Cernych próbował po raz kolejny, ale tym razem dobrze obronił Drągowski. W odpowiedzi uderzał Romanchuk, ale strzał został zablokowany przez jednego z obrońców. Chwilę później Nowak uderzył wprost w Drągowskiego. Działo się więc sporo.
Po niespełna godzinie gry trener Probierz dał sygnał, że zamierza walczyć o pełną pulę i wprowadził Tymińskiego za Popchadze. Zanim Tymiński zdążył się rozgrzać, było już 2:1. Nie była to jednak jego zasługa, a Niki Dzalamidze i Mateusza Piątkowskiego. Po zagraniu Gruzina napastnik „Jagi” głową skierował piłkę w samo okienko bramki rywali.
Dziesięć minut przed przed końcem spotkania w znakomitej sytuacji Hasani uderzył wprost w obrońcę „Jagi”. W odpowiedzi znakomicie z kontrą urwał się Mackiewicz, ale uderzył z dystansu obok słupka. Goście również próbowali strzału z dalszej odległości, ale znowu obronił Drągowski. Kolejna świetna kontra „Jagi” zakończyła się minimalnie niecelnym strzałem Dzalamidze. Mimo prób obu drużyn, wynik nie uległ już zmianie.
Bramki: 1-0 Piątkowski 45′ 1-1 Bonin 49′ 2-1 Piątkowski 59′
Żółte kartki: Popchadze, Madera (Jagiellonia) – Mierzejewski, Bielák (Górnik)
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK: Drągowski – Modelski, Madera, Tarasovs, Popkhadze (59′ Tymiński) – Grzyb, Romanczuk (76′ Augustyniak) – Tuszyński (34′ Dzalamidze), Gajos, Mackiewicz – Piątkowski
GÓRNIK ŁĘCZNA: Prusak – Mierzejewski, Bielák, Božić, Mráz – Bonin, Nikitovic (79′ Burkhardt), Szmatiuk, Nowak, Božok (76′ Hasani) – Cernych (76′ Josu)