Rozmowa z Tomaszem Nowakiem, którą przeprowadził dziennikarz „Dziennika Wschodniego”.
Co czuje piłkarz, który przegrywa 0:5?
– Frustrację i wielki niesmak. Mieliśmy inne plany, inne nadzieje, ale życie raz jeszcze pokazało, że futbol bywa nieprzewidywalny. Po pierwszej połowie nic przecież nie wskazywało, że możemy przegrać aż tak wysoko.
Pamięta pan równie wysoką porażkę w meczu ligowym?
– Kiedy grałem w ŁKSe Łódź przegraliśmy 0:5 z Lechem i to już w pierwszej kolejce, także wiem jak to smakuje.
Jedyne wytłumaczenie dla tego rezultatu to różnica umiejętności piłkarskich?
– Mówiąc szczerze zasłużyliśmy na porażkę, ale chyba nie aż tak wysoką. Byliśmy słabsi w każdej formacji. Do przerwy jeszcze jakoś się broniliśmy, ale na początku drugiej połowy dostaliśmy dwa „gongi”, po których ciężko było się podnieść. Dodatkowo dobiła nas czerwona kartka dla Bozicia i utrata trzeciego gola. Wtedy pojawiła się frustracja i niemoc.
Czuliście, że po wyrzuceniu z Ligi Mistrzów Legioniści są dodatkowo zmotywowani, żeby zwyciężyć?
– To nie miało znaczenia. Piłkarze Legii mogli denerwować się tą aferą, ale jako profesjonaliści, na pewno nie zabraliby ze sobą tych nerwów na boisko. Legia to moim zdaniem obecnie najsilniejszy zespół w Polsce. Z nami jako pierwszymi zagrała w najsilniejszym składzie. Wcześniej grywała drugim albo nawet trzecim zestawieniem. To także odegrało dużą rolę.
Jeśli ten mecz był dla was lekcją, to czego się nauczyliście?
– Że trzeba zawsze wierzyć w siebie. Przed tym meczem była chyba w nas jakaś obawa, zbyt duży respekt przed przeciwnikiem. To przełożyło się później na naszą postawę na boisku, nie byliśmy jednością. Daliśmy się zepchnąć do defensywy, a dla Legii to była woda na młyn.
Po czerwonej kartce dla Tomislava Bozicia straciliście wiarę w odrobienie strat. W pana ocenie – decyzja o wyrzuceniu z boiska Chorwata była słuszna?
– Patrząc na przepisy – ewidentna czerwona kartka. Oczywiście, faul nie był brutalny, ale Tomislav był ostatnim obrońcą, więc sędzia musiał wyrzucić go z boiska. Nie możemy mieć do sędziego jakichkolwiek pretensji. On nawet w jednym procencie nie przyczynił się do tego, że przegraliśmy ten mecz. Legia była po prostu lepsza, wygrała zasłużenie.
Za tydzień gracie z Zawiszą, który jest bez formy. Odpadł z Ligi Europy, w ekstraklasie przegrał już trzy razy. To znaczy, że po raz pierwszy w tym sezonie możecie przystąpić do meczu w roli faworyta.
– My nie patrzymy na to, czy jesteśmy faworytem, czy nie. Staramy się skupiać na sobie, grać swoje, w swoim stylu, czy on się podoba ludziom, czy nie. Na Legii tego naszego stylu właśnie zabrakło. Teraz jesteśmy podrażnieni, jak każdy zespół byłby chyba po tak wysokiej porażce. Przeciwko Zawiszy będziemy chcieli zmazać tę plamę i zdobyć trzy punkty.
źródło: Dziennik Wschodni