
Od zeszłego roku Górnik Łęczna miał już pięciu trenerów. Z naszych informacji wynika, że przy alei Jana Pawła II może dojść do kolejnej roszady. Na biurku prezesa „Zielono-Czarnych” wylądowało CV Sławomira Majaka, ale bliżej poprowadzenia zespołu jest Kamil Kiereś.
Najpierw Bogusław Baniak, potem był Rafał Wójcik, następnie Sławomir Nazaruk, po nim Franz Smuda, a teraz Marcin Broniszewski. Tak wygląda lista trenerów Górnika Łęczna od 2018 roku. Stabilność to słowo, którego nie znają na Lubelszczyźnie.
Najdłużej, bo aż 146 dni, pracował Smuda. Miał wszystko, co chciał. Pełen okres przygotowawczy, dowolność nowych zawodników, możliwość ustawienia zespołu według własnego widzimisię. Kontrakt dostał taki, że parę osób złapałoby się za głowę, ale za byłego selekcjonera jednak trzeba trochę zapłacić.
Niestety Górnik Franza był daleki od jakiejkolwiek formy. Mecze przypominały metodę średniowiecznych tortur, a nie widowisko sportowe. Przez te 146 dni Górnik rozegrał 9 spotkań. Tylko trzy nich zakończyły się zwycięstwem. Po drodze przydarzyła się kompromitująca porażka z Olimpią Grudziądz – łęcznianie przegrali 1:6. Do tego styl Górnika był, delikatnie mówiąc, mdły.

– Kiedy Smuda w rundzie jesiennej przejął zespół, Górnik zaczął notować lepsze rezultaty, ale zazwyczaj nie szło to w parze z dobrą grą. Łęcznianie często wygrywali dosyć szczęśliwie. Zimą doszło do rewolucji kadrowej i z nowego zaciągu nie sprawdził się praktycznie nikt, a zespół prezentował się beznadziejnie. Górnik stracił szanse na włączenie się do walki o awans, a w Łęcznej szybko pożegnano byłego selekcjonera – skomentował dla 2×45 Bartek Cabaj, który komentował większość meczów „Zielono-Czarnych” w tym sezonie.
Projekt Smuda spalony był więc w zasadzie na starcie. Na miejsce Franza wskoczył „Vuković Łęcznej”, czyli Marcin Broniszewski. Drużynę prowadzi trochę ponad miesiąc. Wyniki notuje bardzo słabe – Górnik zaliczył cztery porażki, do tego remis i zwycięstwo z Rozwojem Katowice. 39-letni trener zdobył 0,8 punktu na mecz.
– Kibice mają być prawo sfrustrowani. Oni są od tego, by wymagać. Ta frustracja czasem przelewa czarę goryczy i dochodzi do takich sytuacji jak po meczu z Siarką. Przez to rośnie presja na piłkarzach i stąd proste błędy – mówił trener Górnika, nawiązując do samobója (już trzeciego w tym sezonie) Tomasza Midzierskiego i akcji „oddaj koszulkę”.
– Wystawiam młody skład. Dzięki temu zdobywamy punkty w Pro Junior System, a z tego będą pieniądze na rozwój klubu – tłumaczył. Broniszewski zarobi dla Łęcznej dodatkową kasę, ale wszystko wskazuje na to, że spadnie jego głowa.
Wygląda bowiem na to, że trener nie ma poparcia szatni. Całkiem prawdopodobne, że jeszcze teraz, na dwie kolejki przed końcem sezonu Górnik zatrudni kolejnego trenera. – Czy poprowadzę zespół w kolejnym meczu? Wszystko zależy od decyzji zarządu. Czy będę to ja, czy już piąty trener w tym sezonie, to się okaże. Zapisy kontraktowe są dość jasne – mówił Broniszewski po meczu z Siarką.
Chętniej z 2×45 rozmawiał za to Sławomir Majak, drugi z teoretycznych następców Broniszewskiego. – To nie jest tak, że ja składałem CV do Górnika (co ciekawe pomylił Łęczną z Zabrzem – przyp. KJ). Mój dobry przyjaciel polecił mnie w klubie. Mam czekać na telefon.
Majak odniósł się też do atmosfery w szatni „Zielono-Czarnych”. – Na pewno nie pozwoliłbym na to, żeby piłkarze weszli mi na głowę i wywierali jakąkolwiek presję. Jestem stanowczym człowiekiem. Do tego chciałbym wejść do Górnika z własnym sztabem, bo jeżeli mam coś zmienić, to trzeba zacząć od głowy. Chce ludzi, których znam i którzy znają moją filozofię.
Trzecim kandydatem do poprowadzenia Górnika Łęczna jest Artur Bożyk. I to on obecnie według naszych informacji ma największe szanse na objęcie posady pierwszego trenera. Bożyk od 2012 roku jest trenerem Chełmianki Chełm.
Niech wezmą Nawałke ,bezrobotny czy to coś zmieni nie, problem jest w klubie.