Po piątkowym wyjeździe do Bielska-Białej czekał nas kolejny wyjazd na tygodniu. Na środę 11 kwietnia został przełożony mecz z Bytovią. Do oddalonego o 630 km Bytowa wybrało się 10 fanów Górnika.
Ośmiu fanów podróżowało wynajętym busem, natomiast dwie osoby zdecydowały się na transport publiczny (PKS ;)). Zbiórka na wyjazd została zaplanowana chwilę przed 9. Natomiast fani, którzy podróżowali PKS-em wyjazd rozpoczęli w środę o 2 nad ranem! Podróżując busem z Lublina do Warszawy a następnie z przesiadką z Warszawy do Bytowa.
Droga mija spokojnie bez żadnych przeszkód, fani podróżujący PKS-em do Bytowa dotarli po godzinie 15. Po 13 godzinach podróży przyszła pora na szybki obiad i zwiedzanie Bytowa. Dało się odczuć, że Bytów to miasto w którym kibicuje się Lechii, szczególnie w okolicach stadionu na murach sporo wrzutów sławiących Lechię.
Cała grupa wyjazdowa spotyka się pod sektorem gości na 30 minut przed pierwszym gwizdkiem sędziego.
Na stadionie wszyscy jesteśmy 20 minut przed rozpoczęciem meczu. Równo z pierwszym gwizdkiem sędziego zaznaczamy swoją obecność głośnym „Jesteśmy zawsze tam…” po czym w pełnym skupieniu oglądamy zmagania na boisku, które nie stały na najwyższym poziomie.
Słowo o gospodarzach. Uformowali oni młyn za jedną z bramek liczący do 50 osób. Na płocie powiesili jedną flagę i transparent „Derby dla Lechii”. Dopingowali swój zespół z przerwami, największe zrywy mieli przy bramkach dla Bytovii. Starali się angażować do dopingu cały stadion, z marnym skutkiem.
Piłkarze po słabej pierwszej połowie, rozegrali niezłe drugie 45 minut, jednak nie udało się z Bytowa wywieźć choćby remisu, a były ku temu sytuacje. Po meczu piłkarze dziękują nam za przybycie, raz jeszcze głośno intonujemy przyśpiewkę „Jesteśmy zawsze tam…” po czym czekamy kilka minut i opuszczamy stadion Bytovii i ruszamy w drogę powrotną do Łęcznej.
Powrót spokojny. W Łęcznej jesteśmy ok godziny 4 nad ranem.