Rozmowa z Łukaszem Tymińskim, pomocnikiem Górnika o przygotowaniach do rundy wiosennej.
Runda wiosenna ruszy na początku marca, a wy macie za sobą trzy tygodnie treningów. Nad czym głównie pracowaliście?
– Generalnie w styczniu trzeba trochę więcej pobiegać i na tym się skupialiśmy. Na pewno czujemy zmęczenie w nogach, ale mam nadzieję, że ciężka praca zaowocuje w lidze.
Czy dla zespołu to trudna sytuacja, że znów pracujecie z innym trenerem? Nie zanosi się na kontynuację tego, co szlifowaliście przez większą część rundy jesiennej, tylko wdrażanie nowych założeń.
– System z trójką obrońców, który preferował trener Kafarski był czymś nowym. Natomiast większość z nas przez całą swoją przygodę z piłką grała najczęściej w formacji z czterema defensorami, do której powrócił trener Nazaruk. Dobrze znamy to ustawienie, więc nie będzie problemów, by się przestawić. Teraz bardziej chodzi o to, żeby jakoś zespół poukładać i zgrać. Jest kilka nowych twarzy i mam nadzieję, że jeszcze ktoś do nas dojdzie.
Jak układa się współpraca z trenerem Nazarukiem? Znaliście się już wcześniej, bo był w sztabie szkoleniowym, ale teraz po raz pierwszy samodzielnie objął zespół na dłużej.
– No tak, choć w przeszłości “awaryjnie” przejmował stery i jakoś sobie radził z drużyną. Myślę, że trzeba wspierać trenera. Znamy się długo i wszyscy go szanujemy. Powinniśmy mu pomóc, żeby pokazał się jak najlepiej jako samodzielny szkoleniowiec, a my jako zawodnicy, bo to będzie korzyść obopólna.
Jak ocenia pan wasze dotychczasowe sparingi?
– Wyniki na pewno nie są takie, jak byśmy chcieli. Jednak uczestniczyłem już w okresach przygotowawczych, gdzie wygraliśmy wszystkie sparingi, a potem w lidze to nie wyglądało tak, jak powinno. Nie jestem nastawiony do tego, by przez pryzmat meczów towarzyskich oceniać jak to będzie w lidze. Dajmy sobie czas i zacznijmy ligę. Najważniejsze będą mecze o punkty. Jest teraz dużo graczy testowanych, sprawdzanych na różnych pozycjach. Na pewno nie gramy jeszcze optymalnym składem. Czas wszystko pokaże.
Brakuje wam wyjazdu na zgrupowanie? Przez całą zimę przygotowujecie się do rundy wiosennej tylko w Łęcznej. To męczace lub monotonne?
– Nie. Osobiście, po cięższym dniu wolę przyjść do siebie do domu i spędzić czas z narzeczoną, zamiast patrzeć ciągle na te same męskie twarze przez dwa tygodnie. Dlatego dla mnie brak obozu nie jest problemem. Niezależnie od tego czy ten obóz byłby gdzieś w Polsce, czy zostajemy na miejscu, to i tak byśmy trenowali na sztucznej murawie i warunki byłyby takie same.
Musicie się dobrze nastawić psychicznie na początek piłkarskiej wiosny, bo każda porażka wytworzy w zespole jeszcze większą presję.
– Zdajemy sobie z tego sprawę, że nasza sytuacja nie jest łatwa. Jednak teraz nie wypada nam powiedzieć, że się poddamy. Musimy walczyć. Każdy scenariusz jest możliwy. Zwycięstwa się fajnie przyjmuje, ale porażki też trzeba przełknąć.
źródło: kurierlubelski.pl