Serwis kibiców Górnika Łęczna

„Czeka nas najważniejszy okres przygotowawczy w historii”. Co dalej z Górnikiem Łęczna?

Po spadku z Lotto Ekstraklasy w Górniku Łęczna doszło do wielu zmian. W ciągu zaledwie kilku dni z klubu odszedł trener i większość piłkarzy. Budżet został zmniejszony o połowę, bo gra w I lidze oznaczała brak gotówkowego zastrzyku od stacji Canal Plus, która pokazuje rozgrywki ekstraklasy w Polsce. Wreszcie w lipcu doszło do zmiany na stanowisku prezesa: Artura Kapelkę zastąpił Veljko Nikitović, który przy pomocy Sebastiana Buczaka ma za zadanie wyprowadzić klub na prostą.

Rozmowa z Veljko Nikitoviciem i Sebastianem Buczakiem, prezesem i członkiem zarządu Górnika Łęczna.

Runda jesienna w Nice I lidze dobiegła końca. Tuż przed jej zakończeniem pomocnik Górnika Łukasz Tymiński powiedział, że gdyby miał wymyślić gorszy scenariusz to chyba nie byłby w stanie. Co na ten temat myśli zarząd Górnika?

Veljko Nikitović: Jeżeli chodzi o sprawy sportowe to w pełni się z tym zgadzam. Nie ukrywamy, że nie jesteśmy zadowoleni z wyniku w tej rundzie. Jednak musimy się cofnąć do wydarzeń, które miały miejsce w klubie wraz z zakończeniem poprzedniego sezonu. A także do tego jak latem budowaliśmy drużynę. Jestem człowiekiem, który nie lubi patrzeć w przeszłość, ale w tym wypadku nie można zapominać o wielu kwestiach. Przecież na początku lipca mieliśmy raptem trzech zawodników z ważnymi kontraktami: Grzegorza Bonina, Aleksandra Komora i Aleksa Aftykę. Dodatkowo dwaj ostatni byli wówczas kontuzjowani. Ponadto 10 lipca nie mieliśmy w klubie trenera ani żadnego członka sztabu szkoleniowego, ponieważ Sławomir Nazaruk był wówczas na zasłużonym urlopie. Nie mieliśmy też na tyle dobrych graczy z naszej Akademii, którzy mogliby zasilić pierwszy zespół. I gdyby nie umowa z naszym głównym sponsorem Lubelskim Węglem Bogdanka, za którą jesteśmy niezmiernie wdzięczni, to Górnik nie miałby prawa wystartować do gry w Nice I lidze. Te wszystkie czynniki złożyły się na to, że osiągnęliśmy taki, a nie inny rezultat jesienią. Muszę szczerze przyznać, że jako zarząd nie spodziewaliśmy się wielkiej ilości punktów oraz walki o awans. Gdy trener Franciszek Smuda odchodził z naszego klubu powiedział wiele na temat funkcjonowania Górnika. Niektóre z jego słów były prawdziwe, ale część była też podkoloryzowana przez trenera. Jego wypowiedzi nie ułatwiły nam rozmów z nowymi potencjalnymi szkoleniowcami, a także zawodnikami. Ostatnio przeczytałem, że Adam Ryczkowski, który gra teraz w Chojniczance Chojnice, jest odkryciem Nice I ligi. Zdradzę, że ten piłkarz był gotowy podpisać z nami kontrakt. Jednak gdy przeczytał wywiad z trenerem Smudą i dowiedział się, że były selekcjoner odchodzi z naszego klubu to zrezygnował. Pierwszym graczem, jaki podpisał z nami latem umowę był Arkadiusz Kasperkiewicz. I kiedy dowiedział się o tym, do jakich sytuacji dochodziło w klubie, także chciał rozwiązać umowę.

Sebastian Buczak: W sytuacji po spadku skupiliśmy się najpierw na działaniach zmierzających do poprawy finansów klubowych: zwiększeniu płynności i zabezpieczeniu codziennej działalności klubu. Wiedzieliśmy, że to może odbić się na aspekcie sportowym. Podjęliśmy taką decyzję i mieliśmy świadomość tego, że wiąże się to z dużym ryzykiem. Obecnie nasze miejsce w tabeli nie jest komfortowe, ale nie mamy 10 punktów straty do miejsca gwarantującego utrzymanie w lidze, a odpowiednim działaniem na wiosnę możemy jeszcze sporo ugrać.

W trakcie rundy pożegnaliście się z trenerem Tomaszem Kafarskim.

V.N.: Każdy pracownik naszego klubu chce by Górnik wygrywał, niezależnie od tego, czy jest piłkarzem, trenerem czy prezesem. Trzeba podziękować trenerowi Kafarskiemu za to, że zgodził się objąć zespół w tak trudnym momencie. Trener bardzo rzetelnie wykonywał swoją pracę, ale to się nie przekładało na wyniki drużyny. O ile w środku rundy wygraliśmy trzy mecze z rzędu i liczyliśmy, że ten zespół zacznie konsekwentnie punktować, to potem mieliśmy serię dziewięciu spotkań bez zwycięstwa. Gdybyśmy zremisowali mecz w Częstochowie, gdzie do 88. minuty było 1:1, ale ostatecznie przegraliśmy 1:3 oraz gdybyśmy nie przegrali u siebie z GKS-em Katowice, gdy do 86. minuty prowadziliśmy 1:0, to byśmy mieli znacznie lepsze miejsce w tabeli. Inna rozmowa byłaby też gdybyśmy nie przegrali 1:2 w Olsztynie ze Stomilem czy zremisowali 2:2 z Zagłębiem Sosnowiec. Chociaż w tych meczach byliśmy świadkami niezrozumiałych decyzji sędziowskich. Jednak każdy popełnia błędy, sędziowie także. Wolałbym, żeby nasi napastnicy rzadziej się mylili. Jednak w piłce nożnej takie rzeczy się zdarzają i musimy się z tym pogodzić.

W klubie liczono na to, że zmiana na ławce trenerskiej da drużynie impuls i pod wodzą Sławomira Nazaruka Górnik zacznie punktować?

V.N.: Trener Nazaruk w zeszłym sezonie przejął drużynę w podobnej sytuacji (przed trenerem Franciszkiem Smudą – przyp. aut.) i w dwóch meczach wywalczył cztery punkty. W tym roku liczyliśmy na to samo. Sławek Nazaruk to jest człowiek związany z Górnikiem Łęczna od ponad 25 lat. On bardzo dobrze zna każdy skrawek szatni i boiska. Mieliśmy nadzieję, że tchnie w zespół nowego ducha i tak zrobił, ale niestety zagraliśmy bardzo nieszczęśliwy dla nas mecz z Odrą Opole. Przegraliśmy 0:3, choć mieliśmy przewagę, obijaliśmy poprzeczkę, słupek a bramkarz rywali został wybrany do jedenastki kolejki. Natomiast mecz z Zagłębiem Sosnowiec pokazał, że nasza drużyna ma jakość i potrafi grać w piłkę, a miejsce w tabeli jest nieadekwatne do umiejętności naszych zawodników.

Spotkań, w których bramkarz drużyny przyjezdnej był bohaterem było zresztą podczas tej rundy w Łęcznej więcej.

V.N.: Taki jest futbol. Chcielibyśmy, żeby było odwrotnie i przy okazji np. Sebastian Szerszeń miał na swoim koncie 10 bramek.

S.B.: Niestety za samą dobrą grę nikt punktów nie przyznaje.

Górnik miał dużo pecha, ale skoro pożegnano trenera Kafarskiego, to znaczy, że styl gry także był niezadowalający?

V.N.: Między innymi dlatego doszło do zmiany szkoleniowca. Uznaliśmy, że taka decyzja będzie najlepsza dla obu stron. Dziękujemy trenerowi za zaangażowanie i tego, że podjął się pracy w Górniku Łęczna w trudnym dla klubu momencie.

S.B.: Ostatnie 10 minut mecz z GKS-em Katowice były bardzo słabe. Zresztą końcówka meczu w Częstochowie także. W trzech meczach straciliśmy 7 bramek, to bardzo dużo.

V.N.: Oceniliśmy jako zarząd, że to nie wygląda tak, jakbyśmy tego chcieli. Zastanawialiśmy się po dobrym, choć przegranym meczu w Częstochowie czy nie porozmawiać z trenerem. Daliśmy całemu sztabowi szkoleniowemu kredyt zaufania. I przez dłuższą część następnego meczu z GKS-em Katowice jakoś to wyglądało, choć jako zespół nie kontrolowaliśmy wydarzeń na boisku i nie byliśmy stroną dominującą. Niestety, ale ostatnie minuty tego spotkania, w których straciliśmy trzy gole zaważyło na tym, że zdecydowaliśmy na długą rozmowę z trenerem i podjęliśmy taką decyzję.

S.B.: Czas pokaże owoce tych decyzji. Na koniec sezonu będzie się liczył każdy punkt i uznaliśmy, nie możemy dłużej czekać na zmianę stylu gry zespołu.

Szykuje się gorąca zima w Górniku Łęczna?

V.N.: Jesteśmy świadomi tego, że zespół potrzebuje wzmocnień. I nie zdaliśmy sobie z tego sprawy w 12 czy 13 kolejce. Wiedzieliśmy o tym od samego początku, bo latem drużyna została skaleczona. Teraz potrzebujemy czterech czy pięciu piłkarzy. Siedem czy osiem miesięcy temu siedziałem w pokoju prezesa Kapelki z panem Zdzisławem Kapką i rozmawialiśmy z zawodnikami co w przypadku gdybyśmy spadli z ekstraklasy? Jako prezes klubu chciałbym nadal widzieć w składzie Górnika takich graczy jak Gabriel Matei, Javi Hernandez czy Szymon Drewniak. Jednak są inne sprawy, które najpierw trzeba było poukładać. Musimy płacić co miesiąc określone zobowiązania. Otrzymują je nawet niektórzy zawodnicy, którzy grali w zielono-czarnych barwach jeszcze trzy lub cztery lata temu.

Jak znajdziecie fundusze na wzmocnienia zimą?

S.B.: Mamy na to pewien plan. Większość naszych zobowiązań jest rozłożonych na wygodne dla nas płatności. Dlatego mądrze dysponując środkami będziemy mogli pozwolić sobie na ruchy transferowe. Myślę, że kilku zawodników będzie mogło wzmocnić Górnika Łęczna.

A jak wygląda perspektywa pozbycia się zobowiązań pozostawionych przez poprzedni zarząd?

S.B.: Możemy mówić tu wyłącznie o spłatach, bo nikt nie chce nam niczego darować. Klub musi się wywiązać ze swoich zobowiązań. Mamy wielu kontrahentów, którzy nam poszli na rękę i rozłożyli płatności kwoty na półtora roku czy dwa lata. To swego rodzaju wyzwanie dla obu stron, ale w części przypadków udało nam się anulować odsetki. Dzięki temu powoli odzyskujemy płynność finansową.

V.N.: To, że nastąpiły zmiany we władzach klubu nie spowodowało, że zobowiązania zostały o połowie zmniejszone. Zaległości wobec kontrahentów dalej mamy. Oni świadczyli nam usługi i my musimy się z tych umów wywiązać. Wielu zawodników po spadku z ekstraklasy odeszło z Łęcznej. I wobec nich klub też posiada pewne zaległości. Wszystkie zobowiązania musimy regulować.

S.B.: W ostatnich miesiącach ciężko pracowaliśmy nad tym, żeby rozłożyć te zobowiązania w czasie na odpowiednie transze tak, żeby zwiększyć płynność spółki. To była mozolna praca, ale to już jest za nami. Teraz patrzymy w przyszłość.

V.N.: Bardzo ubolewam nad tym, że wraz z Sebastianem nie mogliśmy więcej czasu poświęcić na sprawy sportowe. Podjąłem się tego wyzwania i gdybym musiał, zrobiłbym to po raz drugi. Przez dwa, trzy miesiące odwiedzaliśmy naszych kontrahentów w celu ustalenia dogodnych planów spłat. I potem byliśmy szczęśliwi, że udało się nam po ludzku dogadać, bez żadnych wezwań do zapłaty w klubowym sekretariacie. Wiedzieliśmy co wzięliśmy na swoje barki i walczymy z tym. Mamy swój plan i dzięki niemu jesteśmy na bardzo dobrej drodze żeby z tego wyjść. Tym bardziej, że w tym sezonie mamy o wiele mniejszy budżet, bo nie ma 6 milionów złotych z tytułu gry w Lotto Ekstraklasie.

A zawodnicy, którzy odeszli… powiem to wyraźnie, bo niektóre wywiady i wypowiedzi mnie bolą. Jestem świadomy jako prezes klubu, że wyniki i gra zespołu będą uderzać we mnie, bo Nikitović to człowiek, który grał w Górniku. Nie mamy zawodników, których mieliśmy kiedyś. Przez pewien czas gry w ekstraklasie piłkarze nie dostawali wypłat. Wiązały nas z nimi umowy, których chcemy dotrzymać. Obowiązują nas też przepisy licencyjne w związku z czym trzeba było z nimi usiąść do rozmów. I w tym miejscu muszę wymienić te nazwiska i im podziękować. Po pierwsze trener Smuda: zachował się wobec nas bardzo fair. Tak samo było ze Zdzisławem Kapką, który również się z nami porozumiał. A teraz piłkarze: Grzegorz Piesio, Bartosz Śpiączka, Gabriel Matei, Javi Hernandez, Leandro, Gerson, Vojo Ubiparip, Szymon Drewniak. Oni doszli z nami do porozumienia i zobowiązania wobec nich udało się rozłożyć w dogodny sposób. Są jednak też zawodnicy, którzy grali przez kilka lat i Górnik jako klub dał im bardzo wiele, a z nimi mieliśmy największe problemy i wbijali nam szpilki w postaci sądu, czy komisji licencyjnej.

Teraz głównym planem jest zatrudnienie trenera, a o wzmocnieniach pomyślicie potem?

V.N.: Obecnie trener nazywa się Sławomir Nazaruk i to tylko w jego kwestii leży to, czy będzie chciał podjąć się pracy w Górniku. My jesteśmy w stanie mu pomóc. Osobiście uważam, że trener jest bardzo ważną osobą w klubie. Owszem, Górnik obecnie jest 17 w I lidze, ale cofnijmy się o cztery miesiące. Jesteśmy świadomi, że starsi zawodnicy, którzy zostali w klubie po spadku, nie do końca spełnili nasze oczekiwania. I oni o tym bardzo dobrze wiedzą. Mamy w składzie Grzegorza Bonina, najlepszego zawodnika od kilku ładnych lat w Górniku. On w każdym meczu daje z siebie wszystko. To samo Sergiusz Prusak, który ciągle broni na wysokim poziomie. Natomiast od reszty oczekujemy więcej i chcemy, żeby pociągnęła młodych zawodników do góry. Bo to starsi mieli dawać jakość tej drużynie.

S.B.: Zrobiliśmy wiele w kwestii finansowej i teraz każdy zawodnik odbiera wypłatę na czas.

Czyli problemów z zachęceniem do gry w Łęcznej być nie powinno?

V.N.: Górnik Łęczna to drużyna, którą stać na zdecydowanie lepszą lokatę niż obecnie. Czeka nas bardzo ważny, a nie wiem czy nie najważniejszy okres przygotowawczy w historii. Dobór trenera też jest ważną kwestią. Dlatego jako prezes zrobię wszystko by sportowo Górnik utrzymał się na zapleczu ekstraklasy.

Czasu macie zdecydowanie więcej niż latem, bo zimowa przerwa jest bardzo długa.

V.N.: W tym roku okres przygotowawczy to aż osiem tygodni. Na własnej skórze jako były zawodnik wiem, że w tak długim okresie można zbudować formę, stracić ją i jeszcze raz odzyskać. Cieszę się, że starsi zawodnicy, z którymi sam grałem na boisku, są świadomi tego, że jesień została zawalona, jak to słusznie powiedział między innymi Łukasz Tymiński. Dlatego to powinien być dla nich bodziec, by udowodnić, że Górnika stać na zdecydowanie lepsze wyniki.

źródło: dziennikwschodni.pl

5 odpowiedzi do artykułu “„Czeka nas najważniejszy okres przygotowawczy w historii”. Co dalej z Górnikiem Łęczna?

  1. Hulk

    To w jakiej sytuacji będzie klub zależy także od każdego z nas! Przyszła runda zapisujemy się wszyscy na karnety! Frekwencja to główny aspekt w którym możemy pomóc, dlatego kręcimy propagandę wśród znajomych!!! AVE GÓRNIK!!!!

  2. WGW

    „Górnik Łęczna” – Drużyna naszego Miasta, Więc Ci którzy noszą logo Górnika i nie chodzą na mecze a uważają się za Kibiców, to niech teraz pokażą, że są Kibicami na dobre i na złe
    Klub potrzebuje Naszej Pomocy, ludzie jak Górnika w Łęcznej nie będzie, to już nic nie będzie,
    ” GÓRNIK ŁĘCZNA PONAD WSZYSTKO”
    !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

      1. WGW

        Herb-To jest Godło Państwa Miasta i dziedziczyny, znak rodowy :
        Logo- to jest formą graficzna symbol Służący do identyfikacji marki bądź organizacji,
        To taka Moja uwaga

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.