– Rozumiem walkę kibiców o to, by klub grał w Łęcznej. Ja też bym tego chciał – mówi bramkarz łęczyńskiego Górnika, Sergiusz Prusak.
Wspominał Pan w trakcie tego sezonu, że drużynie brakuje zorganizowanego dopingu najwierniejszych kibiców. Podczas ostatniego spotkania Górnika na trybunach Areny Lublin pojawili się fani z Łęcznej. Jednak przybyli tylko po to, żeby przypomnieć o swoim proteście przeciwko waszej grze w stolicy regionu.
– Dla tych ludzi Górnik to całe życie. Oni wychowali się na trybunie B i rozumiem ich walkę o to, by klub grał w Łęcznej. Ja też bym tego chciał. Pochodzę z Wielkopolski i tam, gdy ktoś zapyta się o Łęczna to ludzie wiedzą, że jest tam kopalnia i Górnik. Gdy zapytasz o Lublin, to słyszysz o pięknym Starym Mieście i drużynie Motoru. Jednak musimy pamiętać, że piłka nożna i Ekstraklasa wymagają dużych nakładów finansowych. Łęczna jest dla mnie podobnym miejscem jak Świnoujście. We Flocie spędziłem prawie 10 lat i to był piękny czas. Tam pieniędzy zabrakło i wszyscy wiemy, jak to się skończyło. Nie chciałbym, żeby taki los spotkał Górnika, choć wiem, że nawet grając w A klasie kibice nie odwróciliby się od niego. Chciałbym, żebyśmy występowali na stadionie w Łęcznej, ale nie mam na to wpływu. To jest zależne od spraw finansowych. Zdaję sobie sprawę, że ekonomia jest brutalna, a bez pieniędzy o piłce na wysokim poziomie nie ma mowy. Dlatego wszyscy w regionie powinni się zastanowić nad zapewnieniem finansowania Górnikowi. Kibice chcą i walczą o to, żeby Górnik grał w Łęcznej i należy im się za to szacunek. Mi osobiście brakuje dopingu, który zawsze pomagał w trudniejszych momentach i chciałbym, żeby kibice nas dopingowali w Łęcznej i na wyjazdach.
źródło: kurierlubelski.pl