W pierwszym z siedmiu „finałów” o utrzymanie w ekstraklasie piłkarze Górnika po kiepskim meczu ulegli Jagiellonii Białystok 2-0. Bramki dla gospodarzy strzelali z rzutu karnego Piotr Tomasik oraz strzałem z dystansu Konstantin Vassiljev.
Michał Probierz na niedzielne spotkanie wystawił w obronie niedoświadczonego… pomocnika. Z pewnością Jurij Szatałow miał prawo liczyć, że młody Dawid Szymonowicz w duecie z elektrycznym dotychczas Gutim ułatwi zadanie ofensywnym zawodnikom gości. Z kolei w ekipie Górnika szansę dostał Bartosz Śpiączka.
Nadzieje trenera Szatałowa mogły wydać się nie płonne już na samym początku, kiedy to po rzucie rożnym Tomislav Božić zgubił Gutiego i strzałem głową sprawdził czujność Bartłomieja Drągowskiego.
Młody golkiper Jagi świetnie jednak sparował uderzenie na rzut rożny. W odpowiedzi Rafał Grzyb świetnie zagrał do Piotra Grzelczaka, ten ograł zwodem Tomislava Božicia, ale Sergiusz Prusak zdołał wybić to uderzenie na rzut rożny. Chwilę później Taras Romanchuk świetnie dograł do Karola Mackiewicza, ale ten uderzył wprost w bramkarza Górnika. Następnie powinno być zdecydowanie 1:0 dla gospodarzy, ale Fedor Cernych dopadł do źle odbitej piłki przez Prusaka i uderzał głową niezwykle niecelnie w wybornej sytuacji.
Chwilę później Rafał Grzyb piłką znokautował Leandro. Gdy obrońca Górnika został ocucony, na głowę padło jego klubowemu koledze, Damianowi Jakubikowi. Ten najpierw stracił piłkę w polu karnym na rzecz Mackiewicza, a następnie sfaulował skrzydłowego gospodarzy. Piotr Tomasik pewnie wykorzystał jedenastkę.
W kolejnych minutach ze strony Górnika próbował uderzać Jakub Świerczok, ale strzelił słabo i wprost w Bartłomieja Drągowskiego. W odpowiedzi Jaga poszła z kontrą, ale Mackiewiczowi zabrakło centymetrów do skierowania dośrodkowania do bramki. W tym czasie nad stadionem rozszalała się burza. Po chwili ulewa przeszła w grad. Skutkowało to tym, że piłka zaczęła najpierw zwalniać, a później już stawać w wodzie.
Kolejną godną odnotowania akcją był strzał z woleja Piotra Grzelczaka. Znakomicie z piłką poradził sobie jednak Prusak. W odpowiedzi poszła dobra kontra gości, ale zaprzepaścił ją Grzegorz Piesio. Z kolei niezłe uderzenie Mackiewicza świetnie obronił Prusak. Bramkarz gości nie miał jednak nic do powiedzenia przy wybornym uderzeniu Vassiljeva po dograniu Łukasza Burligi. Tym samym Jagiellonia tuż przed przerwą zwiększyła prowadzenie, a Górnik Łęczna zmniejszył szansę wygrzebania się ze strefy spadkowej.
W drugiej połowie zaczęli dominować Górnicy, ale nie przekładało się to na sytuacje strzeleckie. Wyjątkiem był strzał Śpiączki, który otarł się o poprzeczkę bramki gospodarzy. Był on efektem świetnej kontry zainicjowanej przez Bonina i dogrania Grzegorza Piesio. Poza tym Górnik klepał piłkę, ale nie mógł oddać strzału. Jaga była coraz bardziej pasywna, ale niemoc gości nijak nie mogła jej trwożyć.
Odnotować należy również przerwę z powodu zadymienia stadionu racami. Nudę przerwało uderzenie z rzutu wolnego Piesio, które z najwyższym trudem na rzut rożny wybił Drągowski. Golkiper Jagi nie miałby szans tuż przed końcem, kiedy to Jakub Świerczok uderzył po długim słupku. Było to jednak uderzenie minimalnie niecelne.
Wynik nie uległ już zmianie, a to oznaczało, że Jaga odskoczyła od strefy spadkowej a Górnik zaczął w niej osiadać.
Bramki: 1-0 Tomasik 19′(k) 2-0 Vassiljev 45′
Żółte kartki: Mackiewicz (Jagiellonia) – Jakubik, Bielák (Górnik)
JAGIELLONIA: Drągowski – Burliga, Szymonowicz, Guti, Tomasik – Černych (87′ Frankowski), Grzyb, Romanczuk, Vassiljev, Mackiewicz (63′ Mystkowski) – Grzelczak (90′ Giełażyn)
GÓRNIK ŁĘCZNA: Prusak – Jakubik (65′ Bielák), Pruchnik, Božić, Leândro – Śpiączka (72′ Pitry), Bednarek, Nowak (74′ Danielewicz), Bonin, Piesio – Świerczok