W meczu 35. kolejki T-Mobile Ekstraklasy piłkarze Górnika po raz kolejny w tej rundzie przegrali spotkanie na własnym stadionie, tym razem lepsi okazali się zawodnicy Chorzowskiego Ruchu. Bramkę na wagę zwycięstwa dla „Niebieskich” zdobył pięknym strzałem Grzegorz Kuświk.
W pierwszej połowie gra toczyła się głównie w środku pola, a kibice z Lubelszczyzny i Górnego Śląska nie mieli czym się emocjonować.
Przed przerwą lepsze wrażenie sprawiali piłkarze Górnika, którzy częściej utrzymywali się przy piłce (61% czasu) i prezentowali płynniejszą grę w ataku pozycyjnym. Ale co z tego, skoro „Zielono-Czarnym” brakowało precyzji w wykończeniu akcji. Mimo posiadanej przewagi podopieczni Jurija Szatałowa nie oddali ani jednego celnego strzału, a jedynym akcentem pierwszej połowy był kontratak gości, zakończony interwencją Sergiusza Prusaka po uderzeniu Łukasza Surmy. Bardziej dynamiczna od sytuacji na boisku była sytuacja… na niebie – mecz rozpoczynał się przy pełnym słońcu, a w przerwie nad Łęczna przetoczyła się niemal amazońska, bo silna i krótka ulewa.
Burza najwyraźniej pobudziła gości, bo już po siedmiu minutach drugiej połowy Ruch objął prowadzenie. Niemal zupełnie niewidoczny do tej pory Grzegorz Kuświk otrzymał piłkę na lewym skrzydle, ściął akcję do środka, a dzięki dobremu ruchowi bez piłki Pawła Oleksego miał dużo miejsca na oddanie strzału sprzed pola karnego. Najlepszy strzelec „Niebieskich” mocno kopnął w kierunku bramki, nie najlepszą interwencją popisał się Prusak i piłka wylądowała pod poprzeczką jego bramki.
Mieliśmy nadzieję, że zmiana wyniku przyniesie nam inny, bardziej interesujący obraz gry, ale niestety tak się nie stało. Z biegiem czasu chorzowianie coraz bardziej koncentrowali się na defensywie, ale Górnik wciąż raził nieporadnością w ofensywie. Nawet kiedy gospodarzom udała się próba szybszego rozegrania piłki w szesnastce rywali, to rezerwowy Wołodymyr Tanczyk trafił w jednego z obrońców. A gdy już zdołali trafić w bramkę, to tak jak po strzale z dystansu Tomislava Bożicia, futbolówka wędrowała wprost do rąk Matusa Putnocky’ego. W grze piłkarzy Górnika nie widać było pomysłu na atakowanie, więc trudno się dziwić, że jakość tworzonych przez nich sytuacji pozostawiała sporo do życzenia.
Najbliżsi szczęścia gospodarze byli w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, gdy po rozpaczliwej wrzutce w pole karne Tanczyk oddał mocny strzał z bliskiej odległości, ale świetną interwencją popisał się Putnocky. Ruch utrzymał do końca korzystny rezultat i dzięki temu jest bardzo bliski utrzymania w Ekstraklasie. O losach Górnika zadecydują dwa następne spotkania – wyjazdowe z Podbeskidziem i u siebie z GKS-em Bełchatów.
Żółte kartki: Mráz (Górnik) – Putnocký, Starzyński (Ruch)
GÓRNIK ŁĘCZNA: Prusak – Bielak, Szmatiuk, Bożić, Mráz – Černych, Nikitović, Nowak, Pruchnik (88′ Rudik), Sasin (59′ Josu) – Hasani (69′ Tanczyk)
RUCH CHORZÓW: Putnocký – Konczkowski, Grodzicki, Helik, Kowalski (88′ Visnakovs) – Oleksy, Surma, Babiarz, Zieńczuk, Starzyński – Kuświk (90′ Efir)