Wyjazd do odległego Gdańska wypadł Nam w całkiem przyzwoitym terminie, a mianowicie w ostatnią niedzielę kwietnia na godzinę 15:30.

Z Łęcznej wyjeżdżamy chwilę po godzinie 5. W Lublinie dołączają do nas Motorowcy w sile 19 osób. W sumie w kierunku Gdańska wyruszamy dwoma autokarami w 110 osób, w tym wspomniana wcześniej grupa Motorowców i jeden fan Chełmianki (dzięki!).

Droga standardowo z balastem mija szybko i spokojnie. Pod PGE Areną jesteśmy na około godzinę przed meczem. Wejście na robiący wrażenie obiekt odbywa się powolnie, pomimo tego przed rozpoczęciem meczu jesteśmy już w komplecie na sektorze gości.

Na płocie pojawiają się takie fany jak: „Goście”, „Górnicy”, „Radovan”, „Tabakiera”, „Narodowa Łęczna”. Wieszamy także dwa transy „Wyjazd Rzecz Święta” oraz „Baton trzymaj się”. Na stadionie Lechii pojawiło się tego dnia 23990 widzów, którzy za obecność na meczu z Legią mieli bezpłatną wejściówkę na mecz z Górnikiem.

W pierwszej połowie ograniczamy się do kilku okrzyków, w drugiej próbujemy trochę pośpiewać jednak przy miażdżącym dopingu Lechii, który w ocenie wielu z Nas był najlepszy z dotychczas odwiedzanych stadionów.

Piłkarze po tragicznym meczu przegrywają 2-0 i można by powiedzieć, że jest to najniższy wymiar kary. Gdyby nie dobra dyspozycja Serka mogło się skończyć znacznie wyżej. Po meczu jesteśmy przetrzymywani na sektorze jeszcze dobre 50 minut. Pod sektor podchodzi trener Górnika i próbuje tłumaczyć słabą postawę swoich podopiecznych…

Droga powrotna z wahadłem, w grodzie dzika jesteśmy o 4.00 po 23 godzinach podróży. To jest chyba proste na wyjazdy jeżdżą GOŚCIE!