W 20 kolejce T-Mobile Ekstraklasy „Zielono-Czarni” zremisowali w meczu wyjazdowym z Bydgoskim Zawiszą 0-0.
Pierwszy mecz po przerwie zimowej nie należał do ekscytujących. Wystarczy powiedzieć, że obie ekipy w pierwszej połowie oddali po jednym celnym strzale. Umiejętności Sandomierskiego wypróbował w 29. minucie Bożok, a formę Prusaka sprawdził strzałem z rzutu wolnego w 33. minucie Kamil Drygas. Z wyjątkiem tych dwóch sytuacji mecz toczył się w atmosferze ligowego folkloru.
Na szczęście w drugiej połowie było nieco lepiej. Dwie dogodne sytuacje bramkowe dla Zawiszy wypracował Barisić, ale najpierw nie podania Chorwata nie potrafił zamienić na bramkę Danković, a później sam Barisić przegrał pojedynek z jednym z najlepszych zawodników tego spotkania – Sergiuszem Prusakiem.
W końcówce meczu niewielką przewagę wypracowali sobie „Zielono-Czarni”, ale w żaden sposób nie potrafili tego przełożyć na wynik meczu. Nic dziwnego, skoro w decydującym momencie w pole karne leciały dośrodkowania rodem z futbolu amerykańskiego, albo przy próbie przyjęcia piłka odskakiwała na kilka metrów. Było widać, że piłkarze chcieli zrobić coś pozytywnego, że bardzo im zależy na osiągnięciu korzystnego wyniku, ale też widać było, że zwyczajnie brakuje im jakości. I tak to spotkanie zostanie zapamiętane, jako mecz walki, w której obu ekipom zabrakło jakości.
Żółte kartki: André Micael, Marić, Wójcicki (Zawisza) – Nikitović, Božić (Górnik)
ZAWISZA BYDGOSZCZ: Sandomierski – Wójcicki, Micael, Marić, Pulhac, Majewskij, Drygas, Smektała (55′ Denković), Świerczok (55′ Predescu), Kamiński (81′ Alvarinho), Barisić
GÓRNIK ŁĘCZNA: Prusak – Bielak, Božić, Szmatiuk, Mráz, Nikitović, Nowak, Bonin, Burkhardt (63′ Josu), Bożok (80′ Rudik), Razulis