W meczu 12 kolejki T-Mobile Ekstraklasy Górnik przegrał z Podbeskidziem 1-0. Jedyną bramkę w tym spotkaniu po strzale głową zdobył w 68 minucie meczu Robert Demjan. Jest to piąta z rzędu porażka podopiecznych Jurija Szatałowa w meczu wyjazdowym.
Dla obu drużyn było to spotkanie o przełamanie. Górale mieli za sobą serię czterech gier bez zwycięstwa, w czasie której zdobyli tylko punkt, a Górnik z czterech ostatnich wyjazdów wracał do Łęcznej na tarczy i bez zdobyczy wrócił do domu także tym razem, choć był zespołem lepszym od bielszczan.
Gospodarze jako pierwsi wypracowali sobie sytuację bramkową. W 14. minucie po rzucie rożnym piłka trafiła w polu karnym Górnika do Pavola Stano, który efektownie skleił ją na pierś, następnie zrzucił ją sobie na lewą nogę, ale z ośmiu metrów uderzył nad poprzeczką.
Na tym skończyła się gra drużyny Leszka Ojrzyńskiego w pierwszej połowie. Do przerwy „Górnicy” absolutnie zdominowali „Górali”. Podopieczni Jurija Szatałowa w przeciwieństwie do Podbeskidzia starali się schludnie budować swoje akcje i grali z wysoką kulturą gry. Pierwszą sytuację wypracowali sobie tuż po tym, jak szansę miał Stano. Miroslav Bożok dograł z lewej strony w pole karne do Shpetima Hasaniego, który mimo asysty Dariusza Pietrasiaka zdołał obrócić się w kierunku bramki gospodarzy i oddać strzał, z obroną którego Michał Pesković nie miał problemu.
Kilkadziesiąt sekund później Górnik przeprowadził zgrabny atak, w końcowej fazie którego Grzegorz Bonin zagrał prostopadle w pole karne Podbeskidzia do Hasaniego, ale ten z 12 metrów uderzył obok bramki. Bielszczanie w I połowie nie mieli nic do zaproponowania, grę do końca prowadził Górnik, ale Pesković był w opałach jeszcze tylko raz, gdy w 35. minucie po centrze z rzutu rożnego Tomislav Bozić główkował tuż nad bramką „Górali”.
W przerwie trener Ojrzyński podziękował Śpiączce i Chrapkowi, wprowadzając w ich miejsce Demjana i Malinowskiego. Zmiennicy rozruszali nieco atak Podbeskidzia, ale w pierwszym kwadransie II połowy inicjatywa w dalszym ciągu należała do gości. Świetnie jednak w bramce Podbeskidzia spisywał się Pesković. W 56. minucie nie dał się zaskoczyć Fiodorowi Cernychowi z 18 metrów, w 59. minucie pewnie obronił soczyste uderzenie Bożoka z 12 metrów, a po kolejnych trzech minutach wygrał pojedynek sam na sam z Hasanim.
W 66. minucie Leszek Ojrzyński ściągnął z placu gry bezbarwnego Macieja Korzyma, wprowadzając na boisko Adama Pazio i trenerski nos nie zawiódł opiekuna „Górali”. W jednym z pierwszych kontaktów z piłką Pazio dośrodkował w pole karne, a tam Demjan głową skierował futbolówkę do siatki. Był to pierwszy strzał gospodarzy w światło bramki Górnika w tym meczu!
Warto nadmienić, że Podbeskidzie objęło prowadzenie w momencie, gdy Górnik grał w osłabieniu, bowiem poza boiskiem był opatrywany Bozić, który ucierpiał w starciu ze Stano. Chorwat nie wrócił już na plac gry, a po czterech minutach od odniesienia kontuzji zastąpił go Marcin Kalkowski.
W ostatnim kwadransie Górnik rzucił się do odrabiania strat, ale Pesković zaczarował swoją bramkę i albo „Górnicy” nie potrafili go zaskoczyć, albo w idealnych sytuacjach nie trafiali w piłkę, jak w 89. minucie Maciej Szmatiuk który nie zdołał skierować futbolówki do siatki niemal z linii bramkowej, a po chwili uderzenie Mraza na linii bramkowej zatrzymał Dariusz Pietrasiak, ratując pierwsze od 31 sierpnia zwycięstwo „Górali”.
Wygrana bielszczan mogła być okazała, ale dwa pojedynki sam na sam z Sergiuszem Prusakiem przegrał Malinowski.
Żółte kartki: Stano, Malinowski (Podbeskidzie) – Nowak (Górnik)
PODBESKIDZIE: Pesković – Tomasik, Pietrasiak, Stano, Sokołowski – Chmiel, Deja, Sloboda, Śpiączka (46′ Demjan) – Korzym (66′ Pazio), Chrapek (46′ Malinowski)
GÓRNIK: Prusak – Mráz, Bozić (71′ Kalkowski), Szmatiuk, Mierzejewski – Bożok (74′ Szałachowski), Bielak, Nowak, Bonin, Černych – Hasani (78′ Burkhardt)