Górnik Łęczna szybko dostanie szansę na rehabilitację po remisie z Jagiellonią. Już dzisiaj o godz. 20.30 „Zielono-czarni” zagrają we Wrocławiu ze Śląskiem.
Jednym z piłkarzy Śląska jest Mariusz Pawelec, wychowanek zespołu Górnika. W latach 2003-2006 rozegrał w barwach „zielono-czarnych” ponad 50 spotkań w ekstraklasie. Teraz po raz pierwszy w meczu o punkty zmierzy się ze „swoim” klubem – Miałem okazję zagrać z Górnikiem w barwach Śląska w sparingu, ale na poważnie jeszcze nie rywalizowaliśmy. W kolejnych meczach życzę Górnikowi, jak najlepiej, ale wierzę, że w piątek to my będziemy górą – mówi 28-letni obrońca. I przyznaje, że nadal w drużynie z Łęcznej ma kolegów.
– Jest Velo Nikitović, Sebek Szałachowski, Paweł Socha, a także Sławomir Nazaruk, tylko teraz już w nieco innej roli, niż kiedyś. Staram się też raz na jakiś czas oglądać mecze Górnika. Ostatnio miałem ku temu okazję na początku sezonu, kiedy zmierzyli się z GKS Bełchatów. Uważam, że obaj beniaminkowie do tej pory pokazują się z bardzo dobrej strony i wnieśli do ligi sporo pozytywnych rzeczy.
Ekipa z Wrocławia złapała wiatr w żagle i będzie faworytem dzisiejszego spotkania. Drużyna trenera Tadeusza Pawłowskiego z ostatnich czterech, ligowych pojedynków wygrała trzy. Porażka przyszła w starciu z Legią, ale po świetnym widowisku, w którym Śląsk potrafił strzelić mistrzowi Polski trzy gole.
Kibice nie muszą też tęsknić za wicekrólem strzelców ubiegłych rozgrywek Marco Paixao.
Portugalczyk nadal leczy kontuzje, ale świetnie zastępuje go jego… brat bliźniak Flavio. 30-latek w czterech meczach z rzędu wpisuje się na listę strzelców. W lidze ma na koncie cztery gole, a kolejnego dorzucił we wtorek podczas wygranego spotkania z Widzewem Łódź w Pucharze Polski (2:1).
SAMOLOTEM DO WROCŁAWIA
Podopieczni trenera Jurija Szatałowa po raz pierwszy na mecz ligowy wybrali się samolotem. Ze Świdnika wylecieli wczoraj. Drogę powrotną bez względu na wynik będą musieli pokonać autokarem, bo lot z Wrocławia zaplanowany jest dopiero na niedzielę. „Zielono-czarni” nie mają większych zmartwień kadrowych. Za czwartą żółtą kartkę musi pauzować Tomislav Bozić. Jego miejsce może zająć Marcin Kalkowski. Poza tym żaden z zawodników nie narzeka na kontuzję i wszyscy będą do dyspozycji szkoleniowca. Być może do 18 meczowej wróci Shpetim Hasani. W spotkaniu z Jagiellonią nie znalazł się nawet wśród rezerwowych, bo po powrocie ze zgrupowania swojej reprezentacji, jak przyznał Szatałow wyglądał fatalnie pod względem motorycznym.
źródło: Dziennik Wschodni