W meczu 6 kolejki T-Mobile Ekstraklasy Górnik przegrał ze swoim imiennikiem z Zabrza 2-0. Obie bramki dla gospodarzy strzelił były zawodnik Naszego zespołu Łukasz Madej.
Od mocnego uderzenia mogli zacząć to spotkanie gospodarze. W 5 minucie ładnie na prawym skrzydle odnalazł się Madej, nawinął Kalkowskiego i dośrodkował lewą nogą wprost na głowę Jeża. Słowak jednak uderzył minimalnie obok słupka z bliskiej odległości. Zabrzanie zdawali się mieć mecz pod kontrolą, posiadali inicjatywę i optyczną przewagę, lecz nic z tego nie wynikało. Górnicy z Łęcznej nastawili się na grę z kontrataku. Często próbowali prostopadłych piłek, jednak byli łapani na spalonym. W 13 minucie wszystko jednak odpowiednio zafunkcjonowało i na dobrą pozycję wyszedł Bonin. W ostatnim momencie został jednak zatrzymany przez wracającego Dancha.
Z boiska wiało nudą. Zielono-Czarni nastawili się na rozbijanie ataków rywali i z rzadka próbowali coś zdziałać w ofensywie. Zawodnicy z Zabrza nie potrafili złamać defensywy swoich przeciwników. Jak zawsze szarpał Madej, swoje starali się robić Gergel z Kosznikiem, lecz wciąż brakowało efektu bramkowego. W 30 minucie zza pola karnego przymierzył Jeż, ale piłka po jego strzale z woleja przeleciała nad poprzeczką. Chwilę później przed pierwszą szansą w tym spotkaniu stanął Zachara – otrzymał świetne podanie z prawej strony od Gergela, wyprzedził obrońcę, jednak uderzył zbyt słabo i Rodić nie dał się zaskoczyć.
W 40 minucie w końcu odgryźli się Nasi zawodnicy. Bonin uderzał ładnie z dwudziestu metrów i Steinbors niepewnie interweniował, odbijając piłkę do boku. Chwilę potem świetną interwencją w defensywie popisał się Gergel. Prawy pomocnik zabrzan w ostatniej chwili zablokował uderzenie Cernycha z okolic jedenastego metra. Końcówka pierwszej połowy mogła należeć do zespołu Szatałowa, bo „Trójkolorowi” trochę przyhamowali. Nie potrafili znaleźć sposobu na rozbicie linii obrony rywali.
Druga część spotkania zaczęła się tak, jak kończyła pierwsza. Gościliśmy więc w polu karnym Steinborsa, ale po chwili w końcu przycisnęli Zabrzanie. Najpierw uderzał z dystansu nad poprzeczką Gwaze, potem szczęścia próbował Gergel, ale bez efektu bramkowego. Od czego jednak zabrzanie mają w swoim składzie Łukasza Madeja? Będący w kapitalnej dyspozycji od początku tego sezonu pomocnik gospodarzy w końcu zdobył swoją bramkę. W 54 minucie, po przytomnym, długim wyrzucie z autu na lewym skrzydle z piłką odnalazł się Zachara i zagrał do Madeja. Ten, będąc już z boku pola karnego, fantastycznie przymierzył i technicznym strzałem w długi róg pokonał Rodicia.
Zabrzanie przejęli kontrolę nad meczem, a podopieczni Szatałowa mieli coraz mniej do powiedzenia. W końcu z tej przewagi padła bramka na 2-0 dla gospodarzy. W 66 minucie znów mieliśmy popisową akcję duetu Zachara-Madej. Napastnikowi gospodarzy udało się dojść do prostopadłej piłki i wpaść z nią w szesnastkę Rodicia. Potem było już tylko lekkie podanie czubkiem buta i Madej miał piłkę na jedenastym metrze, przez nikogo niepilnowany. Pomocnik Zabrzan z łatwością wykorzystał tą sytuację i było 2:0. Górnicy z Łęcznej postanowili jednak powalczyć po stracie drugiego gola i przez dobre kilka minut zamknęli „Trójkolorowych” na ich połowie. Nie potrafili jednak dojść do dobrej sytuacji strzeleckiej, a jedyne zagrożenie łotewskiemu golkiperowi sprawił strzał z okolic dwudziestego metra Bonina, po którym goście mieli rzut rożny.
Minuty upływały szybko, a podopieczni Józefa Dankowskiego nie mieli problemów z powstrzymywaniem prób ataków swoich przeciwników. Sami gospodarze nie starali się już podwyższyć rezultatu, w związku z czym w ostatnim kwadransie przy Roosevelta 81 działo się bardzo mało. Szansę na zdobycie kontaktowej bramki miał najaktywniejszy dziś zawodnik Zielono-Czarnych, Grzegorz Bonin. Po raz kolejny dzisiejszego wieczora uderzył zza szesnastki, tym razem naprawdę dobrze, pod poprzeczkę, jednak Steinbors zareagował czujną paradą. Do końcowego gwizdka nie wydarzyło się już nic ciekawego. Duma Lubelszczyzny przegrywa drugie spotkanie w tym sezonie.
Bramki: 1-0 Madej 54′, 2-0 Madej 66′
Żółte kartki: Sadzawicki (Górnik Zabrze) – Mierzejewski, Kalkowski, Bozić (Górnik Łęczna)
GÓRNIK ZABRZE: Steinbors – Sadzawicki, Danch, Gancarczyk – Gergel, Sobolewski, Gwaze, Kosznik (81′ Mańka) – Jeż (90′ Łuczak), Madej (69′ Plizga) – Zachara
GÓRNIK ŁĘCZNA: Rodić – Mierzejewski, Bożić, Szmatiuk, Kalkowski, Mraz (72′ Bożok) – Bonin, Bielak, Kaźmierczak, Nowak (76′ Hasani) – Cernych (81′ Szałachowski)
Rodic zawalil mecz i tyle w tym temacie