Rozmowa z Miroslavem Božokiem, którą przeprowadził dziennikarz „Dziennika Wschodniego”.
Inauguracyjne trafienie dla Górnika przyszło w idealnym momencie. To był gol na wagę trzech punktów.
– Faktycznie, trochę na tego gola czekałem, dlatego bardzo się cieszę, że w końcowym rozrachunku dał nam trzy punkty.
Można powiedzieć, że Słowacy załatwili Słowaka. Oprócz pana trafił przecież również Lukas Bielak, a Patrik Mraz zaliczył asystę. Jedynym niezadowolonym Słowakiem na stadionie w Gliwicach był chyba trener Ruchu Jan Kocian.
– (śmiech) Tak, akurat wyszło, ale taka jest piłka, wszyscy nie mogli być zadowoleni. Może być tak, że kiedyś przyjdzie taki mecz, że to trener Kocian będzie się cieszył, a my będziemy smutni, ale mam oczywiście nadzieję, że tak nie będzie.
Cztery punkty w dwóch inauguracyjnych meczach to wymarzony początek sezonu. Co decyduje o tym, że na początku rozgrywek jesteście tak groźni?
– Gdyby było sześć, bylibyśmy w stu procentach szczęśliwi. Ale cztery to też dobry wynik. Ja jestem zadowolony. Uważam, że jesteśmy dobrze przygotowani do rozgrywek i zbieramy tego owoce.
W niedzielę mieliście okazje, żeby wygrać wyżej, ale równie dobrze mogliście stracić dwa punkty. Gdyby sędzia uznał gola Grzegorza Kuświka z ostatniej
minuty to chyba nie darowalibyście Sebastianowi Szałachowskiemu okazji, którą zmarnował minutę wcześniej.
– Szkoda, że nie wykorzystał tej sytuacji, ale tak to jest, że nie wszystko się udaje. Było trochę nerwów, ale najważniejsze że na koniec cieszyliśmy się ze zwycięstwa.
W Gliwicach było bardzo gorąco, sędzia musiał zarządzać przerwę na uzupełnienie płynów. Biorąc pod uwagę, że Ruch był zmęczony po pucharowym meczu, można powiedzieć, że były to dla was sprzyjające okoliczności?
– Pogoda dla obu drużyn była taka sama, ale zgodzę się, że w obecnej sytuacji trochę nam to pomogło. Ruch gra ostatnio co trzy dni, a trener Kocian nie ma na tyle szerokiej kadry, żeby cały czas rotować składem. W takim upale mieli prawo mocniej odczuwać trudy meczu.
Póki co ma pan pewne miejsce w składzie, ale do zespołu dołączył Fiodor Cernych, który również ma apetyt na występy w podstawowej jedenastce. Trzeba będzie jeszcze mocniej zasuwać na treningach?
– Ja zawsze ciężko pracuję, bo wiem, że od tego zależy, czy będę dostawał szanse gry. Jeżeli będę dobrze wyglądał w meczach i na treningach, to nie dam trenerowi pretekstu do zmiany, ale ostateczna decyzja zawsze zależy do niego.
źródło: Dziennik Wschodni