Rozmowa z Andrzejem Rybarski, asystentem Jurija Szatałowa.

Górnik wywalczył awans do ekstraklasy. Przed sezonem trener Jurij Szatałow mówił, że dobrze będzie jak zajmiecie 10. pozycję. Okazuje się, że zajęliście miejsce dużo wyższe od zakładanego…

– Na początku celu awansu nie było, naszym zadaniem było budowanie zespołu i cieszymy się że to wszystko zatrybiło. Gdzieś w połowie sezonu zaczęło mówić się – a może – i to może stało się realne. Super.

Co było najtrudniejsze w tej drodze do awansu? W pierwszej rundzie mieliście bardzo wąską ławkę rezerwowych, w drugiej przytrafił wam się kryzys formy.

– Na pewno całkowita zmiana zespołu już na początku przygotowań. W drużynie zostało tylko kilku chłopaków i to już był duży problem. Żeby nowy zespół zaczął grać potrzeba czasu i początek sezonu był trudny, bo mieliśmy dwie porażki. Trudny był też kryzys, który mieliśmy niedawno – Bełchatów, Arka, Rybnik. No i pewnie po drodze były małe trudności, ale to normalne w piłce nożnej, w naszym zawodzie.

Niedziela to był najszczęśliwszy dzień w Pana karierze trenerskiej?

– Chyba tak, tak. Muszę powiedzieć, że cieszyłem się jak małe dziecko.

Zostały Wam dwa mecze do rozegrania w pierwszej lidze, ale Wy pewnie bardziej myślicie już jakim składem wyjść na pierwszy mecz w ekstraklasie? Czasu na przygotowania będzie mało, a wzmocnienia są potrzebne.

– Zostały dwa mecze i fajnie byłoby awansować z pierwszego miejsca. My tak do tego podchodzimy. Chcemy utrzymać pozycję lidera i z niej awansować. O następnym sezonie oczywiście już myślimy, ale wszystko trzeba wykonać krok po kroku.

Jak będą wyglądały następne tygodnie Waszej pracy. Kończycie sezon 7 czerwca, a zaczynacie kolejny już 19 lipca. Czasu nie będzie dużo?

– 8 czerwca będzie już wolne. Chłopaki będą chcieli jak najszybciej udać się na urlopy i odpocząć. Należy im się to po takim sezonie.

źródło: gornik.leczna.pl