Serwis kibiców Górnika Łęczna

Maciej Szmatiuk: Przytrafił nam się słabszy mecz

Rozmowa z filarem naszej defensywy, którą przeprowadził dziennikarz „Dziennika Wschodniego”.

Nastroje nie są najlepsze, przegraliście mecz z Bełchatowem i straciliście fotel lidera, ale to chyba nie koniec walki.

– Kiedyś nasza passa musiała się skończyć, szkoda tylko, że w takim meczu. Pierwsza połówka była jeszcze niezła w naszym wykonaniu, ale w końcówce straciliśmy pechowo bramkę. Druga część rozpoczęła się bardzo dobrze dla Bełchatowa, od zdobycia drugiego gola. Nie powiem, że to ustawiło mecz, ale w tym dniu chyba nie mieliśmy argumentów, aby odwrócić losy spotkania. Zdarzył się słabszy występ, ale nadal jesteśmy w górze tabeli i jedziemy dalej.

Sędzia powinien uznać pierwszego gola dla Bełchatowa, przecież boczny sygnalizował pozycję spaloną?

– Dokładnie nie wiem o co chodziło, ale jeden z rywali w momencie strzału był chyba na pozycji spalonej. Serek Prusak mówił, że jeden z gości stał przed nim, a przepisy mówią, że w takiej sytuacji raczej nie powinien uznać bramki. Nie chcę jednak palnąć głupoty, bo nie znam dokładnie całego zdarzenia.

Szkoda, że ten słabszy dzień trafił się akurat w szlagierze sezonu.

– Liczyliśmy, że ten mecz zakończy się dla nas innym wynikiem, ale takie jest życie. Każdy chciałby wszystko wygrywać, ale tak się nie da. My też tego żałujemy, jednak przed nami jest jeszcze sporo spotkań do końca. I nie możemy teraz się załamywać, tylko trzeba zrobić wszystko, aby wygrać w kolejnym.

Patentem na Górnika jest wyłączenie z gry Tomasza Nowaka?

– Naszą siłą jest gra zespołowa, mamy wiele atutów i nie jesteśmy uzależnieni tylko od jednej osoby. Wykluczenie Tomka to jest jedno, ale w tym meczu po prostu nam się nie kleiło. Jeszcze w pierwszej połowie były jakieś okazje, ale już w drugiej dochodziliśmy do dwudziestego metra i wszystko się kończyło. Nie byliśmy w stanie wykreować czegoś, aby osiągnąć korzystny wynik.

Już w środę następny ważny mecz – w Gdyni, ale wasza sytuacja kadrowa nie jest optymalna.

– Będziemy słabsi o dwóch zawodników, jednak po to mamy szeroką kadrę, aby radzić sobie z takimi przeszkodami. Nie ma ludzi niezastąpionych. Wypada jeden, to drugi wskakuje na jego miejsce i jestem przekonany, że zespół na tym nie straci. Przed nami mecz z Arką i może to dobrze, że tak szybko, bo dzięki temu nie mamy czasu na rozmyślanie, będzie natomiast okazja do rehabilitacji.

źródło: Dziennik Wschodni

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.